Tag Archives: Pracownia Piwa

Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa – dzień 1.

Pierwszego maja, około godziny 12:00 udałem się na Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa, który, tak jak rok temu zlokalizowany był na stadionie miejskim. Pogoda była na początku mocno niesprzyjająca, bo wiał silny wiatr, padał deszcz i było dość zimno, ale na szczęście po pewnym czasie trudne warunki atmosferyczne ustąpiły i można było się normalnie poruszać po festiwalu. A sam festiwal naprawdę robił wrażenie. Dziesiątki stoisk: browary rzemieślnicze, regionalne, sklepy z piwem craftowym z Polski i zza granicy, no i oczywiście stragany z jedzeniem, których było chyba tyle samo, co wszystkich stoisk piwnych. Można było wybierać wśród serów, chlebów, bigosów, dań z grilla i rozmaitych przekąsek. Ale nie jeść tam przyjechałem, tylko piwo pić, a więc po wizycie w biurze festiwalowym i odebraniu pakietu, zatrzymałem się przy stoisku browaru Artezan, by spróbować Białego IPA. W końcu się udało! Rok temu niestety nie miałem możliwości, gdyż byłem na festiwalu w dzień pierwszy, kiedy jeszcze Białego IPA nie było i w dzień trzeci, kiedy już go nie było… Nie spróbowałem i bardzo żałowałem. Musiałem czekać rok, ale opłacało się! (Na zdjęciu, w tle piwowar Artezana, Jacek Materski, razem z pomocnikiem.)

DSCF9927

A zatem Białe IPA z Artezana to piwo bardzo aromatyczne, pachnące amerykańskimi i pacyficznymi chmielami, dającymi nuty cytrusowe i owocowe. Jeśli chodzi o smak, to jest ono wytrawne, ma średnio-wysoką goryczkę i świetne nuty chmielowe, również w postaci owoców cytrusowych. Lekko wyczuwalna jest również kolendra. Piwo bardzo dobre, doskonale ułożone i zbalansowane, lekkie, orzeźwiające, świetne na lato. Ocena ogólna – 6/6.

Drugim piwem, którego postanowiłem spróbować, było Kiss The Beast, powstałe w wyniku współpracy AleBrowaru z browarem Birbant. Ultra Belgian IPA, mające 19,1° Blg ekstraktu i goryczkę na poziomie 200 IBU. Fermentowane przy użyciu belgijskich drożdży. Takie dane sprawiły, że musiałem sprawdzić, jak to piwo smakuje. (Na zdjęciu, w tle piwowar AleBrowaru, Michał Saks.)

DSCF9986 DSCF9987

W aromacie spodziewałem się uderzenia masakrycznej ilości chmielu, ale okazało się, że było inaczej. Chmiel oczywiście jest wyczuwalny, ale nie dominuje. Wyczuć tu można belgijskie nuty estrowo-przyprawowe. Trochę brzoskwini, lekkie goździki, no ogólnie aromat nietypowy i nie spodziewałem się takiego. Smak również jest dość dziwny, bo nieco ziemisty, również z przyprawowymi, korzennymi nutami pochodzącymi od belgijskich drożdży, wyczuwalny jest również smak chmielu, ale tym, co w smaku zdecydowanie dominuje jest potężna goryczka. Nie różni się ona zbytnio od poziomu 100 IBU (podobno powyżej 120 już nie ma różnicy), ale trzeba przyznać, że jest konkretna. Jest to jedno z najbardziej gorzkich piw, jakie piłem. Bardzo dobre, ale też bardzo specyficzne i niestandardowe. Ocena ogólna – 5/6. (Bo nie przepadam za belgijskimi drożdżami.)

Niedługo później, przechadzając się po festiwalu, spotkałem Marcina Chmielarza, czyli Masona, piwowara Browaru Mason i autora receptur w browarze Piwoteka. Dowiedziałem się od niego, że skomponował dla Piwoteki dwa nowe piwa, które są dostępne na festiwalu. IPA single hop Sorachi Ace oraz Gose. Zaciekawiło mnie to, bo nigdy nie próbowałem żadnego piwa z chmielem Sorachi Ace, ani też Gose, które jest stylem niemieckim wywodzącym się z Lipska i charakteryzuje się tym, że dodaje się do niego sól. Udałem się więc do stoiska sklepu Drink Hala, który serwował piwa z Piwoteki. IPA z Sorachi Ace jeszcze nie było, ale udało mi się dostać Gose o nazwie Zacny Zalcman.

DSCF0038

Piwo ma bardzo jasną barwę, jest mętne i ogólnie wygląda jak Witbier. Pachnie również jak Witbier! Wyczułem fajny aromat kolendry i lekką nutę chmielową. W smaku przypomina bardzo dobrego Wita z solą. Słone, ale nie przesadnie, kolendrowo-cytrusowe, aksamitne w strukturze i w ogóle niekwaśne. Nigdy czegoś takiego nie piłem, ale bardzo mi to smakowało. Na letnie upały jest to piwo genialne. Byłem mega pozytywnie zaskoczony. Jest takie niemieckie powiedzenie, funkcjonujące w Lipsku: Was unter den Blumen die Rose ist unter den Bieren die Gose„, czyli „Czym jest róża wśród kwiatów, tym jest Gose wśród piw”. Jeśli chodzi o Gose w wykonaniu Masona, to w pełni się z tym zgadzam. Ocena ogólna – 6/6.

Następnie przyszedł czas na piwo Księżniczka Wiosny, czyli Princesse de Printemps. Jest to Spring Saison uwarzony przez browar Pinta we Francji, przy współpracy z browarem Brasserie du Pays Flamand. Na zdjęciu, w tle piwowar browaru Pinta, Ziemowit Fałat.

DSCF0041

Piwo ma bardzo łagodny smak, jest dość słodkie, a w smaku i aromacie dominują orzechy laskowe. Do tego wyczuć można trochę karmelu w takiej bardziej ciemnej wersji, co w połączeniu z orzechami sprawia, że piwo przypomina nieco jakieś Brown Ale. Nie wyczułem w nim żadnych ostrych aromatów przyprawowych, typowych dla piw belgijskich. Nie ma też w aromacie chmielu, a goryczka jest znikoma. Jednak mimo wszystko piwo mi smakowało, jest ciekawe i nietypowe. Ocena ogólna – 5/6.

Kolejnym piwem było Smoky Deer, czyli wędzony jeleń z Pracowni Piwa. Styl to Smoked Red Ale o ekstrakcie 16º Blg.

DSCF0094

Wędzonka w aromacie i smaku jest mocno wyczuwalna i przypomina bardziej wędzoną rybę, niż jelenia. W sumie jelenia nigdy nie jadłem, ale mogę się domyślać, że smakuje on mniej więcej podobnie, jak mięso innych ssaków kopytnych, natomiast ryby to już zupełnie co innego, a to właśnie z wędzoną makrelą skojarzyło mi się to piwo. A więc, próbowałem już dymionych piw smakujących jak szynka, kiełbasa, oscypek, stare płytki elektroniczne, a z rybą wędzoną spotykam się pierwszy raz. Ciekawe i niesztampowe. Poza tym, wyczułem w tym piwie lekkie nuty karmelowo-kawowe oraz goryczkę o średniej mocy, aczkolwiek dobrze wyczuwalną. Ogólnie piwo bardzo mi smakowało. Ocena ogólna – 5/6.

Po wędzonym jeleniu morskim przyszedł czas na blogowanie na żywo na trybunach stadionu. Opisałem to wydarzenie praktycznie prawie że na bieżąco w tym wpisie – [LINK].

Będąc już trochę zmęczonym po wypiciu tylu piw, zdecydowałem się na ostatnią próbkę tego dnia. Zorientowałem się, że nie próbowałem jeszcze żadnego ciemnego piwa, zatem wyruszyłem na poszukiwania jakiegoś stoutu. Akurat w pobliżu było stoisko browaru Probus, który był na tyle nowy, że nawet o nim wcześniej nie słyszałem. Przywitał mnie piwowar (widoczny na zdjęciu) i zaproponował mi piwo Grunwald 1410, w stylu Dry Stout.

DSCF0183

A zatem Grunwald 1410 to bardzo dobre piwo, ma w sobie wszystkie cechy, które powinien mieć Dry Stout, czyli lekkość, wytrawność, średnio-wysoką goryczkę, wyczuwalną paloność i kawowe nuty w aromacie oraz wyraźne akcenty chmielowe, w tym przypadku pochodzące z polskich odmian chmielu. Porządnie zrobione i spełniające moje oczekiwania. Ocena ogólna – 5/6.

To tyle relacji z pierwszego dnia. Drugi dzień oraz podsumowanie opiszę w kolejnym poście, który ukaże się już niedługo. 😉

 


Pracownia Piwa i Szałpiw – 1

DSCF6071

Browar – Pracownia Piwa i Szałpiw (warzone w browarze Wąsosz)
Styl – Saison
Ekstrakt – 15° Blg
Alkohol – 6,7%
IBU – 25

Piwowarzy z Pracowni Piwa i browaru Szałpiw znów nawiązali współpracę. Poprzednio efektem takiej kolaboracji było świetne piwo Szał w Pracowni w stylu Hefe-Weizen. Tym razem wspólnie uwarzony został Saison. Styl wywodzący się z Belgii, a konkretniej tej bardziej francuskiej części Belgii (stąd też francuska nazwa). Nigdy wcześniej nie piłem żadnego piwa w tym stylu, więc kupiłem na spróbowanie właśnie „1”, by dowiedzieć się, jak to smakuje.

Najpierw jeszcze kilka słów na temat wyglądu. Piwo ma barwę bursztynową, miedzianą i jest mętne. Myślałem, że będzie jaśniejsze, a wygląda jak jakieś IPA. Okej, może być! Kolor nie gra roli, bo bardziej interesował mnie smak i aromat. A wyczułem od razu różne ciekawe rzeczy w tym lekko kwaśnym aromacie. Przede wszystkim przyprawy, takie jak maggi, lubczyk, pieprz, vegeta, co od razu skojarzyło mi się z rosołem. Tak samo w smaku. Tak, to piwo ma posmak i nutę zapachową rosołu, takiego obficie przyprawionego. Szczególnie jest to wyczuwalne pod koniec, gdy bardziej się ogrzeje. Dość dziwne, ale nie jest to odpychające. Do tego w smaku obecna jest średnia słodowość i niska, ale zauważalna goryczka. Podczas picia trochę przypomina witbiera, ale po chwili wchodzi nuta rosołowa i odczucie się zmienia. A skąd się wzięły te nuty przyprawowo-rosołowe? Ano zapewne od belgijskich drożdży, które zostały użyte do fermentacji. Belgijskie szczepy znane są z tego, że wytwarzają różne związki fenolowe, mające korzenno-pieprzowy charakter. Tutaj są one jak najbardziej wyczuwalne. Poza tym, niestety u mnie to piwo wywołuje zgagę. Pieczenie w przełyku jest nieprzyjemne, a często taka sytuacja ma miejsce, gdy piję piwa z belgijskimi drożdżami. Nie wiem dlaczego, ale tak już po prostu mam. Przez to mam wrażenie, że piwo jest pikantne i rozgrzewające.

Podsumowując, muszę powiedzieć, że średnio mi to piwo smakowało. Ogólnie rzecz biorąc, nie przepadam za belgijskimi stylami (oprócz witbiera) ze względu na aromaty i to, że często wywołują u mnie niezbyt fajne dolegliwości. Mimo wszystko sądzę, że „1” jest właśnie takie, jak powinno być i na pewno wielu osobom bardzo posmakowało. Nie ma żadnej wady i na pewno jest wykonane porządnie. A zatem jest to całkiem niezłe piwo, dlatego stawiam uśrednioną ocenę.

Ocena ogólna – 4/6


Dwa Smoki i burger – wizyta U Fotografa

456-011

Browar – Pracownia Piwa
Styl – Wit IPA
Ekstrakt – 14° Blg
Alkohol – 5,8%
IBU – 55

Pracownia Piwa to moim zdaniem jeden z najlepszych polskich browarów rzemieślniczych. Już wiele razy piłem różne ich piwa, jednak nigdy nie opisywałem ich na blogu, ponieważ zawsze były to piwa lane z beczki. Raz wprawdzie udało mi się kupić Hey Now w butelce i zdegustować w domu, jednak wtedy nie było jeszcze tego bloga, nawet w planach. Z racji tego, że rzadko zabieram ze sobą do pubu aparat fotograficzny, a często też po prostu wtedy nie ma czasu, by zapisywać swoje przemyślenia, bo rozmawia się z ludźmi, nie opisałem żadnego piwa z Pracowni, aż do teraz.

Moim najlepszym źródłem piw z Pracowni jest pub U Fotografa w Lublinie. To tam skosztowałem większości wyrobów z tego browaru, jakie miałem okazję pić (poza tym raz we Wrocławiu i raz w Warszawie). Pracownia jest na kranach Fotografa bardzo często. Próbowałem już Hey Now, Crack, 6 Joseph’s Street, Smoked Cracow, Like On Nick, Big Chmielowski, Crack Off, Pepik, 100!, Huncwot, Szał w Pracowni oraz Dwa Smoki właśnie.

Opisywane dziś piwo, to Wit IPA, czyli skrzyżowanie belgijskiego Witbiera z India Pale Ale, w tym przypadku w wersji amerykańskiej. Jest zatem w składzie pszenica, kolendra i skórka pomarańczy, a tym, co czyni z tego piwa IPA jest duża ilość amerykańskiego chmielu. Barwa tego piwa jest jasna, złocista, ale nieco ciemniejsza niż typowego wita. Widoczne jest również dość mocne zmętnienie. Aromat zaś można opisać jako zniewalający! Bardzo cytrusowy, owocowy, orzeźwiający. Nie wiem, czy to tylko sugestia czy nie, ale wyczuwam tam również lekką nutę kolendry. Jeśli chodzi o smak, to jest on odzwierciedleniem aromatu. Tutaj również czuć dużo cytrusów i pozostałych tropikalnych owoców, co wiąże się z obecnością amerykańskiego chmielu. Poza tym, piwo nie jest ani zbyt słodkie, ani zbyt wytrawne, a całość dopełniona jest solidną goryczką, która nie zalega i nie przeszkadza, przez co idealnie komponuje się z pozostałymi walorami.

Według mnie, jest to piwo idealne. Jedno z najlepszych, jakie piłem w życiu. Śmiało mogę powiedzieć, że AIPA, APA i Wit IPA to moje ulubione style i żadne tam RISy ani Barley Łajny mi ich nie przebiją. Poza tym, ogólnie rzecz biorąc, wszystkie piwa z Pracowni, których do tej pory próbowałem, bardzo mi smakowały. Wszystkie były porządnie wykonane, bez żadnych wad, nigdy nie były zepsute albo niesmaczne. Dlatego właśnie uważam Pracownię Piwa za jeden z najlepszych browarów w Polsce. Trzymają poziom cały czas i warzą świetne piwa.

Ocena ogólna – 6/6

A co do piwa? Albo raczej, jak w moim przypadku było – po piwie? Gdy dopada głód, a jesteśmy właśnie U Fotografa, możemy od niedawna zamówić burgera. Dostępnych jest kilka wersji, z czego ja wybrałem najbardziej wypasioną o nazwie Bekon Burger. Składników w nim jest co nie miara i nie zapamiętałem wszystkich, ale tym, co się rzuca w oczy od razu są wystające liście, bodajże chyba rukoli. Do tego był jeszcze pomidor, ogórek konserwowy, bekon, sos, chyba trochę sera, no i oczywiście wołowina, z prawdziwej krowy. Bardzo dobrze zrobiony burger i choć wybrałem wersję wypieczoną, a nie surową, to mięso i tak było miękkie i soczyste. Całość w smaku wyśmienita. Mimo że niewiele craft-burgerów jeszcze w życiu jadłem i dopiero zaczynam poznawać ten rodzaj jedzenia, to muszę przyznać, że ten burger mi smakował bardzo.

456-015b

A zatem polecam wszystkim wybrać się do Fotografa na dobre piwo i dobrego burgera!

Ocena ogólna – 6/6