Drugiego dnia na Festiwalu Dobrego Piwa była znacznie lepsza pogoda, gdyż było ciepło i świeciło słońce. Nie trzeba było się obawiać o zmoknięcie na deszczu, ani też grubo ubierać, a mimo wszystko miałem wrażenie, że jest trochę mniej ludzi, niż w piątek. Może indywidualna majówka za miastem była dla wielu osób lepszym sposobem spędzenia czasu, niż festiwal piwa, ale i tak klientów browarom nie brakowało.
Pierwszym piwem, którego spróbowałem, było Mawashi Geri z browaru Piwoteka. Styl to Sushi IPA, a to dlatego, że do warzenia zostały użyte płatki ryżowe, imbir oraz japońskie wodorosty, a nachmielone zostało japońską odmianą chmielu Sorachi Ace.
Aromat tegoż piwa jest słodki, słodowo-chmielowy z lekką nutą miętową, która jest obecna również w smaku. Mawashi Geri jest słodkie i przypomina mniej intensywną w smaku wersję piwa Kolender z Miętolina z Browaru Lubrow, które piłem dzień wcześniej. Również wyczuwam tu musli, kokosy i delikatną, naprawdę subtelną nutę miętową. Podobno taki właśnie profil ma chmiel Sorachi Ace. Goryczka jest średnia, przyjemna. Bardzo dobre piwo o ciekawym, nietypowym smaku. Ocena ogólna – 5/6.
Piwo nr 2. – Mera IPA z browaru Artezan. Nazwane na cześć zakładów Mera, które produkowały liczniki do dużych fiatów. Dziś w budynku dawnego zakładu znajduje się właśnie browar Artezan. (Na zdjęciu Jacek Materski, piwowar Artezana, razem z żoną.)
Piwo, jak na IPA, ma bardzo jasną barwę i całkiem przypomina Białe IPA. W aromacie od razu można wyczuć intensywne amerykańskie chmiele w tym bardziej żywicznym wydaniu (jak Simcoe czy Mosaic). Oczywiście nuty owoców cytrusowych też są. W smaku wytrawne, z niezłą goryczką i świetnie ułożonym posmakiem chmielu. Co tu dużo mówić, kolejne świetne piwo z Artezana. Klasyka AIPA. Wypiłem z wielką przyjemnością. Ocena ogólna – 6/6.
Trzecie piwo, Azacca IPA z Doctor Brew. Pierwsze polskie piwo z nową odmianą amerykańskiego chmielu o nazwie Azacca. (Na zdjęciu jeden z piwowarów z Doctor Brew).
Aromat ciekawy, choć nieco dziwny. Ogólnie da się skojarzyć z amerykańskim chmielem, może też trochę z nowozelandzkim. Trudno to opisać, ale są jakieś owoce i żywice. W smaku nieco ziemiste (zapewne od chmielu), wytrawne, mocno goryczkowe i chmielowe. Ogólnie bardzo dobre AIPA, można powiedzieć, że agresywne i dość zaskakujące. Muszę kiedyś jeszcze spróbować jakiegoś innego piwa z chmielem Azacca, żeby sprawdzić, które nuty smakowo-zapachowe pochodzą dokładnie z tej odmiany. Ocena ogólna – 5/6.
Czwartym piwem, którego spróbowałem był Czarny Kamaz z Artezana. Miałem już ochotę na coś ciemnego po trzech jasnych piwach, a Czarny Kamaz to Double Oatmeal Stout, a więc ciemny (a właściwie czarny) jak najbardziej. Na zdjęciu znów piwowar z Artezana, Jacek Materski.
Aromat Czarnego Kamaza to głównie kawa i ciemna czekolada, czyli nuty pochodzące z palonych słodów. W smaku jest słodkie, nieco alkoholowe, dość ciężkie, poza tym lekko kwaskowe przez dodatek ciemnych słodów. Główne nuty smakowe to również kawa i gorzka czekolada. Smaki palone zdecydowanie tu przeważają, chmiel raczej trudno wyczuć. Goryczka jest średnia, ale nawet wyczuwalna. Ogólnie piwo bardzo dobre. Ocena ogólna – 5/6.
Ostatnim piwem, którego spróbowałem na otwartej części festiwalu, był dymiony porter bałtycki z Browaru Gościszewo. Sam piwowar, Michał Saks (na zdjęciu) polecił mi go spróbować. No i spróbowałem, chociaż cena nie była niska, 15zł za 200ml. Jak się okazało 20 minut później, było to pierwsze piwo na blogowaniu na żywo i dostałem darmową próbkę. No cóż 😀 przynajmniej było dobre.
Recenzja piwa została popełniona podczas blogowania na żywo, dostępna jest tutaj – [LINK].
Blogując na żywo, spróbowałem kilku mocnych i ciężkich piw, w większości ciemnych. Dostawaliśmy małe próbki, aż tu nagle, pod koniec przyszła ekipa Doctor Brew i każdy dostał po dwie pełne szklanki Barley Wine i RISa, leżakowanych w beczkach po Jacku Danielsie. Piwa wyśmienite, świetne, genialne i niesamowite, ale nie dałem rady wypić więcej, niż kilka łyków. byłem już zbyt pijany, ledwo się trzymałem, a żołądek podpowiadał mi, że jeśli wezmę jeszcze chociaż jeden łyk, to odmówi posłuszeństwa. Poczęstowałem więc tymi zacnymi piwami publiczność na trybunach, po czym wyszedłem ze stadionu w celu otrzeźwienia i zdobycia czegoś do jedzenia. Była wtedy godzina około 17:00 i więcej tego dnia nie byłem w stanie wypić już żadnego piwa. Trzymało mnie aż do późnego wieczora.
Posłuchałem trochę dyskusji zagranicznych blogerów, prowadzonej przez Kopyra. Mówili o piwnych festiwalach w swoich krajach, o polskiej scenie craftowej, sytuacji piwowarów domowych w Portugalii (szkoda, że tak liberalnego podejścia nie mają polskie władze), o wrażeniach z obecnego festiwalu oraz wielu innych sprawach dotyczących piwowarstwa rzemieślniczego.
Na koniec kilka ciekawszych stoisk (niektóre zdjęcia pochodzą z poprzedniego dnia):
Moim zdaniem najlepiej wyglądające ze wszystkich, absolutnie mistrzowsko wykonane stoisko browaru Perun. Wszystko tutaj wygląda świetnie i dobrze do siebie pasuje. Samo logo Peruna również bardzo mi się podoba. Stoisko genialnie zaprojektowane, zdecydowanie deklasuje wszelkie inne. Powinny być jakieś nagrody za to. Przyznaję Perunowi pierwsze miejsce w kategorii stoisko. 😀 Na festiwalu Perun nie miał żadnego nowego piwa, więc nic nie próbowałem, koszulkę tez już mam, ale zawsze, kiedy przechodziłem obok, musiałem zawiesić oko na tym dziele sztuki.
Na stoisku sklepu piwowarskiego twojbrowar.pl wystawione były wszystkie surowce używane do produkcji piwa. Można było zobaczyć różne rodzaje słodu, zbożowych surowców niesłodowanych, chmielu (w szyszkach i granulacie), dodatki takie jak trawa cytrynowa, hibiskus, skórka pomarańczowa czy wrzos oraz saszetki z drożdżami. Dostępna była też literatura w postaci czasopisma Piwowar, książek o warzeniu oraz ulotek. Kilka elementów sprzętu też się znalazło. Dla piwowara domowego może nie było to aż tak ciekawe, bo z tymi rzeczami ktoś taki już miał do czynienia, ale tych, którzy nie warzą, na pewno mogło to zainteresować. Wszystko było ładnie zaprezentowane, a pan „za ladą” odpowiadał na wszelkie pytania.
Może to już jest oklepane i wyświechtane, ale mnie zawsze się podoba. Porterowy Trabant niemieckiego browaru Bergquell. Widziałem go już nie raz, ale zawsze robi na mnie wrażenie. Musiałem go tutaj pokazać. 😀 A piw z Bergquella niestety na festiwalu nie próbowałem, bo nie było czasu na tradycyjne niemieckie style, gdzie tyle craftu dookoła…
Stoisko browaru Reden, dmuchany namiot z drewnianą beką w środku. Wygląda nieco komicznie i kojarzy mi się z klimatem piwoszy, Januszy z wąsami, ale jest też w pewien sposób swojskie i poczciwe. I jeszcze ten kufel na czubku. Trąca lekko koncernem. Jakoś to trochę nie pasuje do piwnej rewolucji, ale za to bardzo pasuje do tego pana w niebieskiej bluzie. 😀
Ze stoisk z jedzeniem wybrałem jedno, moim zdaniem najciekawsze. Przy wszechobecności oscypków, chlebów i grillów, to było nietypowe. A można było na nim spróbować suszonego mięsa. Cztery rodzaje wołowiny: bez niczego, z pieprzem, z winem i żurawiną, z musztardą i miodem oraz wieprzowinę. Wołowina bardzo dobra, świetna jako przekąska do piwa. Smak jest specyficzny i niepodobny do niczego, ale przypadło mi to do gustu. Wieprzowina natomiast ma trochę gorszy smak, a przede wszystkim jest bardzo twarda i trudno jest ją pogryźć.
Ciekawe były ogólnie również stoiska sklepów z piwami zza granicy. Nie robiłem zdjęć wszystkich, wstawiam jedno jakieś losowo wybrane, na którym widać piwa belgijskie, włoskie, duńskie i czeskie na dolnej półce. Na innych było również sporo piw z USA. Fajne, szkoda tylko, że takie drogie… Na jednym ze stoisk sprzedawane było też piwo Heady Topper z amerykańskiego browaru The Alchemist. Gwóźdź programu na Beer Geek Madness, gdzie puszka kosztowała 35zł. Na WFDP cena spadła do 32zł, ale i tak było drogo. Simon Martin ucieszył się bardzo, że mógł kupić Heady Toppera (nie udało się zejść z ceny ani o złotówkę, ale i tak był zadowolony), ponieważ w Wielkiej Brytanii w ogóle niemożliwe jest kupienie tego piwa. I chyba tutaj równiez nie udało się sprzedać wszystkich puszek. Ciekawe, gdzie teraz trafią…
Ogólnie Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa bardzo mi się podobał. Wszystko dobrze zorganizowane, dużo toalet pod stadionowymi trybunami (choć stosunkowo mało męskich), mnóstwo stoisk z dobrym piwem, fajna muzyka i atmosfera. Z pewnością za rok również tam będę. 🙂