Category Archives: Wydarzenia

Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa – dzień 2.

Drugiego dnia na Festiwalu Dobrego Piwa była znacznie lepsza pogoda, gdyż było ciepło i świeciło słońce. Nie trzeba było się obawiać o zmoknięcie na deszczu, ani też grubo ubierać, a mimo wszystko miałem wrażenie, że jest trochę mniej ludzi, niż w piątek. Może indywidualna majówka za miastem była dla wielu osób lepszym sposobem spędzenia czasu, niż festiwal piwa, ale i tak klientów browarom nie brakowało.

Pierwszym piwem, którego spróbowałem, było Mawashi Geri z browaru Piwoteka. Styl to Sushi IPA, a to dlatego, że do warzenia zostały użyte płatki ryżowe, imbir oraz japońskie wodorosty, a nachmielone zostało japońską odmianą chmielu Sorachi Ace.

DSCF0216

Aromat tegoż piwa jest słodki, słodowo-chmielowy z lekką nutą miętową, która jest obecna również w smaku. Mawashi Geri jest słodkie i przypomina mniej intensywną w smaku wersję piwa Kolender z Miętolina z Browaru Lubrow, które piłem dzień wcześniej. Również wyczuwam tu musli, kokosy i delikatną, naprawdę subtelną nutę miętową. Podobno taki właśnie profil ma chmiel Sorachi Ace. Goryczka jest średnia, przyjemna. Bardzo dobre piwo o ciekawym, nietypowym smaku. Ocena ogólna – 5/6.

Piwo nr 2. – Mera IPA z browaru Artezan. Nazwane na cześć zakładów Mera, które produkowały liczniki do dużych fiatów. Dziś w budynku dawnego zakładu znajduje się właśnie browar Artezan. (Na zdjęciu Jacek Materski, piwowar Artezana, razem z żoną.)

DSCF0243a

Piwo, jak na IPA, ma bardzo jasną barwę i całkiem przypomina Białe IPA. W aromacie od razu można wyczuć intensywne amerykańskie chmiele w tym bardziej żywicznym wydaniu (jak Simcoe czy Mosaic). Oczywiście nuty owoców cytrusowych też są. W smaku wytrawne, z niezłą goryczką i świetnie ułożonym posmakiem chmielu. Co tu dużo mówić, kolejne świetne piwo z Artezana. Klasyka AIPA. Wypiłem z wielką przyjemnością. Ocena ogólna – 6/6.

Trzecie piwo, Azacca IPA z Doctor Brew. Pierwsze polskie piwo z nową odmianą amerykańskiego chmielu o nazwie Azacca. (Na zdjęciu jeden z piwowarów z Doctor Brew).

DSCF0245

 Aromat ciekawy, choć nieco dziwny. Ogólnie da się skojarzyć z amerykańskim chmielem, może też trochę z nowozelandzkim. Trudno to opisać, ale są jakieś owoce i żywice. W smaku nieco ziemiste (zapewne od chmielu), wytrawne, mocno goryczkowe i chmielowe. Ogólnie bardzo dobre AIPA, można powiedzieć, że agresywne i dość zaskakujące. Muszę kiedyś jeszcze spróbować jakiegoś innego piwa z chmielem Azacca, żeby sprawdzić, które nuty smakowo-zapachowe pochodzą dokładnie z tej odmiany. Ocena ogólna – 5/6.

Czwartym piwem, którego spróbowałem był Czarny Kamaz z Artezana. Miałem już ochotę na coś ciemnego po trzech jasnych piwach, a Czarny Kamaz to Double Oatmeal Stout, a więc ciemny (a właściwie czarny) jak najbardziej. Na zdjęciu znów piwowar z Artezana, Jacek Materski.

DSCF0252

Aromat Czarnego Kamaza to głównie kawa i ciemna czekolada, czyli nuty pochodzące z palonych słodów. W smaku jest słodkie, nieco alkoholowe, dość ciężkie, poza tym lekko kwaskowe przez dodatek ciemnych słodów. Główne nuty smakowe to również kawa i gorzka czekolada. Smaki palone zdecydowanie tu przeważają, chmiel raczej trudno wyczuć. Goryczka jest średnia, ale nawet wyczuwalna. Ogólnie piwo bardzo dobre. Ocena ogólna – 5/6.

Ostatnim piwem, którego spróbowałem na otwartej części festiwalu, był dymiony porter bałtycki z Browaru Gościszewo. Sam piwowar, Michał Saks (na zdjęciu) polecił mi go spróbować. No i spróbowałem, chociaż cena nie była niska, 15zł za 200ml. Jak się okazało 20 minut później, było to pierwsze piwo na blogowaniu na żywo i dostałem darmową próbkę. No cóż 😀 przynajmniej było dobre.

DSCF0254

Recenzja piwa została popełniona podczas blogowania na żywo, dostępna jest tutaj – [LINK].

Blogując na żywo, spróbowałem kilku mocnych i ciężkich piw, w większości ciemnych. Dostawaliśmy małe próbki, aż tu nagle, pod koniec przyszła ekipa Doctor Brew i każdy dostał po dwie pełne szklanki Barley Wine i RISa, leżakowanych w beczkach po Jacku Danielsie. Piwa wyśmienite, świetne, genialne i niesamowite, ale nie dałem rady wypić więcej, niż kilka łyków. byłem już zbyt pijany, ledwo się trzymałem, a żołądek podpowiadał mi, że jeśli wezmę jeszcze chociaż jeden łyk, to odmówi posłuszeństwa. Poczęstowałem więc tymi zacnymi piwami publiczność na trybunach, po czym wyszedłem ze stadionu w celu otrzeźwienia i zdobycia czegoś do jedzenia. Była wtedy godzina około 17:00 i więcej tego dnia nie byłem w stanie wypić już żadnego piwa. Trzymało mnie aż do późnego wieczora.

DSCF0385Posłuchałem trochę dyskusji zagranicznych blogerów, prowadzonej przez Kopyra. Mówili o piwnych festiwalach w swoich krajach, o polskiej scenie craftowej, sytuacji piwowarów domowych w Portugalii (szkoda, że tak liberalnego podejścia nie mają polskie władze), o wrażeniach z obecnego festiwalu oraz wielu innych sprawach dotyczących piwowarstwa rzemieślniczego.

Na koniec kilka ciekawszych stoisk (niektóre zdjęcia pochodzą z poprzedniego dnia):

DSCF0242Moim zdaniem najlepiej wyglądające ze wszystkich, absolutnie mistrzowsko wykonane stoisko browaru Perun. Wszystko tutaj wygląda świetnie i dobrze do siebie pasuje. Samo logo Peruna również bardzo mi się podoba. Stoisko genialnie zaprojektowane, zdecydowanie deklasuje wszelkie inne. Powinny być jakieś nagrody za to. Przyznaję Perunowi pierwsze miejsce w kategorii stoisko. 😀 Na festiwalu Perun nie miał żadnego nowego piwa, więc nic nie próbowałem, koszulkę tez już mam, ale zawsze, kiedy przechodziłem obok, musiałem zawiesić oko na tym dziele sztuki.

DSCF9982Na stoisku sklepu piwowarskiego twojbrowar.pl wystawione były wszystkie surowce używane do produkcji piwa. Można było zobaczyć różne rodzaje słodu, zbożowych surowców niesłodowanych, chmielu (w szyszkach i granulacie), dodatki takie jak trawa cytrynowa, hibiskus, skórka pomarańczowa czy wrzos oraz saszetki z drożdżami. Dostępna była też literatura w postaci czasopisma Piwowar, książek o warzeniu oraz ulotek. Kilka elementów sprzętu też się znalazło. Dla piwowara domowego może nie było to aż tak ciekawe, bo z tymi rzeczami ktoś taki już miał do czynienia, ale tych, którzy nie warzą, na pewno mogło to zainteresować. Wszystko było ładnie zaprezentowane, a pan „za ladą” odpowiadał na wszelkie pytania.

DSCF0039Może to już jest oklepane i wyświechtane, ale mnie zawsze się podoba. Porterowy Trabant niemieckiego browaru Bergquell. Widziałem go już nie raz, ale zawsze robi na mnie wrażenie. Musiałem go tutaj pokazać. 😀 A piw z Bergquella niestety na festiwalu nie próbowałem, bo nie było czasu na tradycyjne niemieckie style, gdzie tyle craftu dookoła…

DSCF9915Stoisko browaru Reden, dmuchany namiot z drewnianą beką w środku. Wygląda nieco komicznie i kojarzy mi się z klimatem piwoszy, Januszy z wąsami, ale jest też w pewien sposób swojskie i poczciwe. I jeszcze ten kufel na czubku. Trąca lekko koncernem. Jakoś to trochę nie pasuje do piwnej rewolucji, ale za to bardzo pasuje do tego pana w niebieskiej bluzie. 😀

DSCF0135Ze stoisk z jedzeniem wybrałem jedno, moim zdaniem najciekawsze. Przy wszechobecności oscypków, chlebów i grillów, to było nietypowe. A można było na nim spróbować suszonego mięsa. Cztery rodzaje wołowiny: bez niczego, z pieprzem, z winem i żurawiną, z musztardą i miodem oraz wieprzowinę. Wołowina bardzo dobra, świetna jako przekąska do piwa. Smak jest specyficzny i niepodobny do niczego, ale przypadło mi to do gustu. Wieprzowina natomiast ma trochę gorszy smak, a przede wszystkim jest bardzo twarda i trudno jest ją pogryźć.

DSCF9906Ciekawe były ogólnie również stoiska sklepów z piwami zza granicy. Nie robiłem zdjęć wszystkich, wstawiam jedno jakieś losowo wybrane, na którym widać piwa belgijskie, włoskie, duńskie i czeskie na dolnej półce. Na innych było również sporo piw z USA. Fajne, szkoda tylko, że takie drogie… Na jednym ze stoisk sprzedawane było też piwo Heady Topper z amerykańskiego browaru The Alchemist. Gwóźdź programu na Beer Geek Madness, gdzie puszka kosztowała 35zł. Na WFDP cena spadła do 32zł, ale i tak było drogo. Simon Martin ucieszył się bardzo, że mógł kupić Heady Toppera (nie udało się zejść z ceny ani o złotówkę, ale i tak był zadowolony), ponieważ w Wielkiej Brytanii w ogóle niemożliwe jest kupienie tego piwa. I chyba tutaj równiez nie udało się sprzedać wszystkich puszek. Ciekawe, gdzie teraz trafią…

Ogólnie Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa bardzo mi się podobał. Wszystko dobrze zorganizowane, dużo toalet pod stadionowymi trybunami (choć stosunkowo mało męskich), mnóstwo stoisk z dobrym piwem, fajna muzyka i atmosfera. Z pewnością za rok również tam będę. 🙂


Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa – dzień 1.

Pierwszego maja, około godziny 12:00 udałem się na Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa, który, tak jak rok temu zlokalizowany był na stadionie miejskim. Pogoda była na początku mocno niesprzyjająca, bo wiał silny wiatr, padał deszcz i było dość zimno, ale na szczęście po pewnym czasie trudne warunki atmosferyczne ustąpiły i można było się normalnie poruszać po festiwalu. A sam festiwal naprawdę robił wrażenie. Dziesiątki stoisk: browary rzemieślnicze, regionalne, sklepy z piwem craftowym z Polski i zza granicy, no i oczywiście stragany z jedzeniem, których było chyba tyle samo, co wszystkich stoisk piwnych. Można było wybierać wśród serów, chlebów, bigosów, dań z grilla i rozmaitych przekąsek. Ale nie jeść tam przyjechałem, tylko piwo pić, a więc po wizycie w biurze festiwalowym i odebraniu pakietu, zatrzymałem się przy stoisku browaru Artezan, by spróbować Białego IPA. W końcu się udało! Rok temu niestety nie miałem możliwości, gdyż byłem na festiwalu w dzień pierwszy, kiedy jeszcze Białego IPA nie było i w dzień trzeci, kiedy już go nie było… Nie spróbowałem i bardzo żałowałem. Musiałem czekać rok, ale opłacało się! (Na zdjęciu, w tle piwowar Artezana, Jacek Materski, razem z pomocnikiem.)

DSCF9927

A zatem Białe IPA z Artezana to piwo bardzo aromatyczne, pachnące amerykańskimi i pacyficznymi chmielami, dającymi nuty cytrusowe i owocowe. Jeśli chodzi o smak, to jest ono wytrawne, ma średnio-wysoką goryczkę i świetne nuty chmielowe, również w postaci owoców cytrusowych. Lekko wyczuwalna jest również kolendra. Piwo bardzo dobre, doskonale ułożone i zbalansowane, lekkie, orzeźwiające, świetne na lato. Ocena ogólna – 6/6.

Drugim piwem, którego postanowiłem spróbować, było Kiss The Beast, powstałe w wyniku współpracy AleBrowaru z browarem Birbant. Ultra Belgian IPA, mające 19,1° Blg ekstraktu i goryczkę na poziomie 200 IBU. Fermentowane przy użyciu belgijskich drożdży. Takie dane sprawiły, że musiałem sprawdzić, jak to piwo smakuje. (Na zdjęciu, w tle piwowar AleBrowaru, Michał Saks.)

DSCF9986 DSCF9987

W aromacie spodziewałem się uderzenia masakrycznej ilości chmielu, ale okazało się, że było inaczej. Chmiel oczywiście jest wyczuwalny, ale nie dominuje. Wyczuć tu można belgijskie nuty estrowo-przyprawowe. Trochę brzoskwini, lekkie goździki, no ogólnie aromat nietypowy i nie spodziewałem się takiego. Smak również jest dość dziwny, bo nieco ziemisty, również z przyprawowymi, korzennymi nutami pochodzącymi od belgijskich drożdży, wyczuwalny jest również smak chmielu, ale tym, co w smaku zdecydowanie dominuje jest potężna goryczka. Nie różni się ona zbytnio od poziomu 100 IBU (podobno powyżej 120 już nie ma różnicy), ale trzeba przyznać, że jest konkretna. Jest to jedno z najbardziej gorzkich piw, jakie piłem. Bardzo dobre, ale też bardzo specyficzne i niestandardowe. Ocena ogólna – 5/6. (Bo nie przepadam za belgijskimi drożdżami.)

Niedługo później, przechadzając się po festiwalu, spotkałem Marcina Chmielarza, czyli Masona, piwowara Browaru Mason i autora receptur w browarze Piwoteka. Dowiedziałem się od niego, że skomponował dla Piwoteki dwa nowe piwa, które są dostępne na festiwalu. IPA single hop Sorachi Ace oraz Gose. Zaciekawiło mnie to, bo nigdy nie próbowałem żadnego piwa z chmielem Sorachi Ace, ani też Gose, które jest stylem niemieckim wywodzącym się z Lipska i charakteryzuje się tym, że dodaje się do niego sól. Udałem się więc do stoiska sklepu Drink Hala, który serwował piwa z Piwoteki. IPA z Sorachi Ace jeszcze nie było, ale udało mi się dostać Gose o nazwie Zacny Zalcman.

DSCF0038

Piwo ma bardzo jasną barwę, jest mętne i ogólnie wygląda jak Witbier. Pachnie również jak Witbier! Wyczułem fajny aromat kolendry i lekką nutę chmielową. W smaku przypomina bardzo dobrego Wita z solą. Słone, ale nie przesadnie, kolendrowo-cytrusowe, aksamitne w strukturze i w ogóle niekwaśne. Nigdy czegoś takiego nie piłem, ale bardzo mi to smakowało. Na letnie upały jest to piwo genialne. Byłem mega pozytywnie zaskoczony. Jest takie niemieckie powiedzenie, funkcjonujące w Lipsku: Was unter den Blumen die Rose ist unter den Bieren die Gose„, czyli „Czym jest róża wśród kwiatów, tym jest Gose wśród piw”. Jeśli chodzi o Gose w wykonaniu Masona, to w pełni się z tym zgadzam. Ocena ogólna – 6/6.

Następnie przyszedł czas na piwo Księżniczka Wiosny, czyli Princesse de Printemps. Jest to Spring Saison uwarzony przez browar Pinta we Francji, przy współpracy z browarem Brasserie du Pays Flamand. Na zdjęciu, w tle piwowar browaru Pinta, Ziemowit Fałat.

DSCF0041

Piwo ma bardzo łagodny smak, jest dość słodkie, a w smaku i aromacie dominują orzechy laskowe. Do tego wyczuć można trochę karmelu w takiej bardziej ciemnej wersji, co w połączeniu z orzechami sprawia, że piwo przypomina nieco jakieś Brown Ale. Nie wyczułem w nim żadnych ostrych aromatów przyprawowych, typowych dla piw belgijskich. Nie ma też w aromacie chmielu, a goryczka jest znikoma. Jednak mimo wszystko piwo mi smakowało, jest ciekawe i nietypowe. Ocena ogólna – 5/6.

Kolejnym piwem było Smoky Deer, czyli wędzony jeleń z Pracowni Piwa. Styl to Smoked Red Ale o ekstrakcie 16º Blg.

DSCF0094

Wędzonka w aromacie i smaku jest mocno wyczuwalna i przypomina bardziej wędzoną rybę, niż jelenia. W sumie jelenia nigdy nie jadłem, ale mogę się domyślać, że smakuje on mniej więcej podobnie, jak mięso innych ssaków kopytnych, natomiast ryby to już zupełnie co innego, a to właśnie z wędzoną makrelą skojarzyło mi się to piwo. A więc, próbowałem już dymionych piw smakujących jak szynka, kiełbasa, oscypek, stare płytki elektroniczne, a z rybą wędzoną spotykam się pierwszy raz. Ciekawe i niesztampowe. Poza tym, wyczułem w tym piwie lekkie nuty karmelowo-kawowe oraz goryczkę o średniej mocy, aczkolwiek dobrze wyczuwalną. Ogólnie piwo bardzo mi smakowało. Ocena ogólna – 5/6.

Po wędzonym jeleniu morskim przyszedł czas na blogowanie na żywo na trybunach stadionu. Opisałem to wydarzenie praktycznie prawie że na bieżąco w tym wpisie – [LINK].

Będąc już trochę zmęczonym po wypiciu tylu piw, zdecydowałem się na ostatnią próbkę tego dnia. Zorientowałem się, że nie próbowałem jeszcze żadnego ciemnego piwa, zatem wyruszyłem na poszukiwania jakiegoś stoutu. Akurat w pobliżu było stoisko browaru Probus, który był na tyle nowy, że nawet o nim wcześniej nie słyszałem. Przywitał mnie piwowar (widoczny na zdjęciu) i zaproponował mi piwo Grunwald 1410, w stylu Dry Stout.

DSCF0183

A zatem Grunwald 1410 to bardzo dobre piwo, ma w sobie wszystkie cechy, które powinien mieć Dry Stout, czyli lekkość, wytrawność, średnio-wysoką goryczkę, wyczuwalną paloność i kawowe nuty w aromacie oraz wyraźne akcenty chmielowe, w tym przypadku pochodzące z polskich odmian chmielu. Porządnie zrobione i spełniające moje oczekiwania. Ocena ogólna – 5/6.

To tyle relacji z pierwszego dnia. Drugi dzień oraz podsumowanie opiszę w kolejnym poście, który ukaże się już niedługo. 😉

 


Premiera Saint No More – U Fotografa

Tak się jakoś złożyło, że niecały tydzień po premierze browaru Piwne Podziemie, w pubie U Fotografa odbyła się kolejna premiera. Tym razem w Lublinie zagościł AleBrowar razem z Janem Halvorem Fjeldem z Norwegii i przywieźli ze sobą piwo Saint No More w dwóch wersjach. Jasnej, czyli IPA single hop Simcoe, takie same, jak rok temu oraz ciemnej. Wersja ciemna jest właśnie piwem powstałym we współpracy z norweskim browarem Garasjen Mikrobryggeri. Jan, piwowar z tegoż browaru jest autorem zasypu, natomiast chmieleniem zajął się Michał Saks z AleBrowaru.

DSCF6221 DSCF6224

To, że prapremiera odbyła się właśnie w Lublinie, to zasługa naszej małej, choć silnej piwnej społeczności na Facebooku – grupy Piwny Lublin. Ogłoszone zostało głosowanie na 3 miasta, w których odbędą się premiery. Dzięki naszemu zaangażowaniu, Lublin znalazł się na pierwszym miejscu. Na drugim miejscu Kraków – premiera w sobotę, a na trzecim Wrocław – premiera w niedzielę. A żeby społeczność była jeszcze bardziej zauważalna i zgrana, wiele osób założyło koszulki Piwnego Lublina. Wśród nich znaleźli się również Michał Saks i Bartek Napieraj z AleBrowaru oraz Jan Halvor Fjeld.

DSCF6244 DSCF6258

Co do organizacji imprezy, to została wprowadzona pewna zmiana specjalnie na premierę, a mianowicie z głównej sali zostały wyniesione wszystkie stoły i krzesła. Ja na szczęście przyszedłem na tyle wcześnie, że znalazłem sobie miejsce na kanapie, ale wiele osób musiało zadowolić się pozycją na stojaka. Plus był taki, że w lokalu zmieściło się o wiele więcej ludzi i nie było trzeba przeciskać się między stolikami, tak jak to było na premierze Piwnego Podziemia. Minus natomiast za to, że nie było gdzie postawić szklanki z piwem. Jednak ten pomysł moim zdaniem był jak najbardziej rozsądny i przemyślany, bo nie było aż tak dzikiego tłumu i ścisku. Oczywiście w chwili, gdy zaczęto serwować premierowe piwa, napór na bar był niesamowity, ale tego akurat wszyscy się spodziewali. Później sytuacja się rozluźniła.

DSCF6249 DSCF6247

Na kranach, oprócz dwóch piw premierowych, które miały fantastyczną cenę 5zł za pół litra, obecne były również dwa piwa autorstwa Jana z Garasjen Mikrobryggeri (Jimmy Black i Humle Helvete) oraz trzy inne piwa AleBrowaru – Deep Love, Crazy Mike i Amber Boy. Jimmy Black, było to Black IPA, które jednak bardziej w aromacie przypominało barley wine i miało taki sam zasyp, jak ciemne Saint No More. Różnica między tymi piwami była jednak zauważalna. Wersja AleBrowarowa miała o wiele mocniejszą goryczkę i mniej winny aromat. To, co łączyło te piwa, to aromat i posmak pestek z dyni, co było efektem zastosowania specyficznych słodów. Bardziej smakowała mi jednak zeszłoroczna wersja Saint No More, również obecna na premierze. Piwo nieco różniło się od edycji 2013, było trochę bardziej słodkie, ale i tak bardzo dobre. Moim zdaniem najlepsze piwo AleBrowaru, jakie kiedykolwiek powstało. Chmiel Simcoe jest moim ulubionym, dlatego Saint No More 2013 idealnie trafia w mój gust.

Trzeba powiedzieć, że to kolejna niezwykle udana premiera! Atmosfera świetna, piwo bardzo dobre, można było porozmawiać z piwowarami i podyskutować na różne ciekawe tematy (co grupa piwowarów domowych zawsze czyni przy okazji takich imprez). Tak, jak już wcześniej mówiłem, w Lublinie coraz więcej się dzieje i oby tak dalej!


Premiera Piwnego Podziemia – U Fotografa

DSCF6128

Dnia 6 grudnia 2014 w lokalu U Fotografa w Lublinie odbyła się premiera pierwszych piw z nowego browaru rzemieślniczego – Piwne Podziemie. Browar został otwarty niedawno, a znajduje się w miejscowości Rożdżałów, niedaleko Chełma. Jest to już drugi browar w okolicy Chełma, jednak o tym śmiało można powiedzieć, że jest naprawdę rzemieślniczy, w odróżnieniu od tego drugiego. Poza tym to jak na razie jedyny craft-browar w województwie lubelskim (nie licząc Trzech Koron w Puławach, gdzie craftem zajmują się tylko kontraktowcy). Właścicielami browaru Piwne Podziemie, a zarazem piwowarami są Darek i Ewelina Piecuchowie, którzy po 10-letnim pobycie w USA, zdecydowali się wykorzystać nabyte tam doświadczenie w branży piwowarskiej i otworzyć własny browar w Polsce. Razem z pomagającym im Arturem, przybyli na premierę, gdzie można było wysłuchać paru słów, jakie mieli do powiedzenia o browarze i piwach, które uwarzyli.

DSCF6090 DSCF6097

Na kranach pojawiły się trzy premierowe piwa: Mustache Ryeder (Rye Pale Ale), druga wersja Mustache Ryeder (Rye Pale Ale ze skórką pomarańczy) oraz Hops, Death and Taxes (Spanish Cedar Aged Black IPA). Trzecie piwo, black IPA było leżakowane z drewnem cedreli wonnej. Niedługo do sprzedaży wejdzie też czwarte piwo – Oyster Kiss, czyli stout ostrygowy.

Ludzi na premierze było tak dużo, że ledwo mieścili się w lokalu. Kulminacja nastąpiła tuż po przemówieniu piwowarów, kiedy zaczęto rozlewać piwo. Ścisk niesamowity. Ja musiałem trochę poczekać, ażeby się ta ciżba nieco rozluźniła, bo inaczej nie dało się po prostu podejść do baru. Ekipa dzielnych barmanów, przebranych za św. Mikołajów oraz renifera, sprawnie radziła sobie z tłumem i serwowanie piwa szło bez większych problemów (bo takie oczywiste sprawy jak koniec beczki i podpinanie nowej można jak najbardziej zrozumieć).

DSCF6080 DSCF6103

Na początku spróbowałem Mustache Ryeder w wersji bez skórki pomarańczowej. Piwo bardzo dobre, orzeźwiające, z porządną dawką amerykańskiego chmielu, dającego aromaty cytrusowe. Goryczka fajna, na poziomie średnio-wysokim. Bez żadnych wad, bardzo poprawnie zrobione piwo. W miarę ogrzewania coraz lepiej pijalne. Kolejnym piwem, którego spróbowałem było Mustache Ryeder ze skórką pomarańczy. Było bardzo podobne do wersji bez skórki, może ciut bardziej pomarańczowe, ale była to różnica subtelna. W zapachu niektórzy wyczuwali lekką siarkę, ale dla wielu, ta wersja była lepsza od „podstawowej”. Następne piwo – black IPA cieszyło się takim zainteresowaniem, że pierwsza beczka skończyła się po około godzinie. I faktycznie, było bardzo dobre, chociaż niektórzy mówili, że za słabo nachmielone, że za bardzo palone, że to raczej stout, ale jeśli o mnie chodzi, to nie mam mu nic do zarzucenia. Smakowało mi, jest chyba najlepsze z tych trzech premierowych piw.

DSCF6110 DSCF6114

W międzyczasie, można było skosztować Gumbo, czyli tradycyjnego dania z Luizjany, składającego się z ryżu, mięsa, krewetek i papryki. Danie trochę mało wyraziste w smaku, ale pasowało do piwa i było całkiem dobre. Jako miłośnik owoców morza, wystawiam ocenę pozytywną.

Ogólnie fajna impreza. Dobre piwo, dobra atmosfera, możliwość porozmawiania z piwowarami osobiście, organizacyjnie również bez zarzutu, sprawna obsługa mimo ogromnej liczby ludzi i tłoku przy barze (co jednak było nie do uniknięcia, zważywszy na rozmiary lokalu). Już w piątek U Fotografa kolejna premiera! Tym razem AleBrowar i Saint No More. W Lublinie coraz więcej się dzieje, ale nie tylko tutaj. Dzięki Piwnemu Podziemiu, lubelskie w końcu nie będzie pustynią na mapie polskich browarów rzemieślniczych. Do tego od razu widać, że Darek i Ewelina to profesjonaliści. Pierwsze piwa są od razu na wysokim poziomie i bez wad, co nie zawsze się zdarza, gdy otwierane są nowe browary. A zatem mamy w regionie craft-browar z prawdziwego zdarzenia. Tak trzymać!

 


Piwny Blog Day 3.0

W sobotę, 22 listopada 2014, w siedzibie Kompanii Piwowarskiej w Warszawie, odbył się Piwny Blog Day 3.0 czyli trzecie forum piwnej blogosfery. Zjechało się tam bardzo wielu blogerów, w tym również i ja, zatem postanowiłem napisać krótką relację.

DSCF5892 DSCF5893

Na miejsce dotarłem równo o 11:00 ze względu na 10-minutowe opóźnienie pociągu, ale okazało się, że nic się nie stało, był przewidziany czas na spóźnienia. Z racji tego, że organizatorem była KP, a całość odbywała się pod patronatem marki Pilsner Urquell, każdy spragniony mógł pić Pilsnera do woli, bez ponoszenia żadnych kosztów. Niektórzy ćwiczyli jednego za drugim, mnie wystarczyły dwa, bo były też inne piwa do spróbowania. Przy pierwszej prelekcji można było spróbować kilku dziwnych piw. Muszę przyznać, że nigdy wcześniej takich nie piłem. Najbardziej zapadło mi w pamięć drugie piwo, a był to Smokey George. Jasne piwo o aromacie starej elektroniki, płytek tekstolitowych, przewodów, radia lampowego… Bardzo, bardzo nietypowy aromat 😀 i wcale nie było złe! Smakowało mi znacznie bardziej, niż Lambiki czy Flanders Red Ale, których ja nie mogę po prostu przyswoić, mimo że wszyscy się nimi tak zachwycają. Sorry, może się nie znam, nie dorosłem czy coś, ale piwo, które smakuje jak kompot o kwaśności soku z cytryny to nie jest mój klimat…

PBD_3_48 DSCF5898

Po degustacji przyszedł czas na obiad w ekskluzywnej restauracji, a po przerwie zaczął się blind tasting, czyli degustacja piw na ślepo, prowadzona przez Rafała Kowalczyka. Trzeba było zgadnąć styl, kraj pochodzenia i nazwę ośmiu piw, a swoje przypuszczenia wpisać do specjalnej tabelki. Udało mi się zgadnąć kilka, natomiast niektóre były dla mnie, jak i dla innych niezłym zaskoczeniem (chodzi tu między innymi o piwa z Kormorana). Następny był wykład na temat odczuwania smaku, prowadzony przez Patryka Pietrzaka. Można było posłuchać o tym, jak są rozmieszczone kubki smakowe na języku i na których częściach odczuwamy konkretne smaki (chociaż ta teoria została zupełnie niedawno obalona przez naukowców, którzy stwierdzili, że wszystkie smaki odczuwamy na całym języku) oraz o tym, że zmysł smaku starzeje się i z wiekiem działa coraz słabiej, dlatego dzieci są tak wyczulone na goryczkę, a np. Kopyr zaczyna ją odczuwać dopiero od 60 IBU (tak, wiem, taki piwny suchar :p).

Następnie odbyły się dwie prelekcje dotyczące nie piwa, a samego blogowania. Treść, pozycjonowanie, docieranie do czytelników, kwestie techniczne itp. Wywiązały się burzliwe dyskusje na różne tematy, na przykład o tym, co jest celem blogowania o piwie. Czy piszemy z pasji, czy dla sławy, czy naszym celem jest zdobycie jak największej liczby wyświetleń, czy zarabianie pieniędzy, czy też może dokumentacja własnych przemyśleń i dzielenie się nimi przy okazji z resztą świata (u mnie właśnie to ostatnie).

W czasie przerw pomiędzy prelekcjami, można było nauczyć się nalewania piwa na różne sposoby, a uczył sam mistrz, zwycięzca Polish Master Bartender 2014.

DSCF5917 DSCF5920

Ostatnim elementem spotkania był panel dyskusyjny na temat tego, czy bloger musi być certyfikowanym sensorykiem. Prowadzili Michał Kopik i Docent. Znów wywiązała się burzliwa dyskusja, by nie rzec nawet „gównoburza”. Rozmowy toczyły się w najlepsze, gdy nagle nastąpiło zapowiadane wcześniej wyłączenie prądu w całym budynku. Światło zgasło i działało tylko awaryjne oświetlenie na klatkach schodowych. Zapadła decyzja o tym, że kończymy i przenosimy się do jednego z warszawskich multitapów. Windy również nie działały, więc trzeba było schodzić po schodach ewakuacyjnych z osiemnastego piętra. Trochę to trwało, ale na pewno zapadnie w pamięć wszystkim jako jedno z nietypowych wydarzeń na Blog Dayu. 😀 Można też było zrobić zdjęcia Warszawy nocą z większej wysokości.

PBD_3_58_Michal Kopik DSCF5930

Ogólnie całą imprezę oceniam bardzo pozytywnie. Wszystko było świetnie zorganizowane, panowała fajna atmosfera, no po prostu pełen profesjonalizm. Z chęcią powróciłbym tam za rok i mam nadzieję, że odbędzie się kolejna edycja.


Premiera Lublin to Dublin – U Fotografa

Dnia 14 marca w lubelskim pubie U Fotografa odbyła się ogólnopolska premiera nowego piwa z browaru Pinta, które zostało uwarzone w Irlandii, we współpracy z browarem O’Hara’s. Piwo zostało nazwane „Lublin to Dublin”, a to dlatego, że został do niego dodany chmiel Lubelski, za granicą znany pod nazwą Lublin. Była to pierwsza w historii główna premiera piwa, jaka odbywała się w Lublinie. Dlatego musiałem się na niej pojawić, by móc napisać coś o niej na blogu.

q2

Początek zaplanowany był na godzinę 20:00. Kiedy o 19:40 wszedłem do lokalu, oczywiście wszystkie miejsca były zajęte i od dawna zarezerwowane, więc trzeba było zadowolić się miejscem stojącym, tak samo zresztą musiało uczynić wiele innych osób, które przybyły na premierę jeszcze później. No cóż, w zasadzie niczego innego się nie spodziewałem. 😀 Lokal jest mały, a zainteresowanie premierą było ogromne. O 20:00 było już naprawdę tłoczno. Zaczęto rozlewać piwo do szklanek. Ale to nie była jedyna atrakcja, gdyż o 21:30 miał się zjawić Ziemowit Fałat, jeden z twórców browaru Pinta.

q1

Jeśli chodzi o premierowe piwo, to jest to Robust Oatmeal Stout, czyli taki mocny, solidny stout owsiany. Nieprzejrzyście czarne, bardzo treściwe i gęste. W smaku jednak łagodne, takie aksamitne i „miękkie” można by rzec. Obecne są w nim nuty palone, ale również owsiane, które objawiają się takimi właściwościami, jakie wcześniej opisałem. Jedyne, co mi nie pasowało w tym piwie, to lekko wyczuwalny alkohol. Ogólnie bardzo dobre piwo. Z chęcią napiję się go jeszcze raz, gdy będzie dostępne w butelkach.

Chciałbym też pochwalić organizatorów imprezy za dobór muzyki. Cały czas z głośników płynęły kolejne albumy irlandzkiego zespołu punk rockowego Dropkick Murphys, w tym także moim zdaniem najlepsze ich płyta pod tytułem „The Meanest of Times”. Bardzo lubię ten zespół i często go słucham, zatem tym bardziej podobała mi się cała premiera. Dropkick Murphys stworzył fajną atmosferę, gdyż w swoich kompozycjach często używają „folkowych” instrumentów, takich jak dudy czy akordeon, zatem dobrze się to wszystko wpasowało w irlandzki klimat. 🙂

q4

Ziemowit Fałat spóźnił się o 20 minut, a chwilę wcześniej okazało się, że premierowe piwo już się skończyło. Nie było już żadnej pełnej beczki. Trochę niefortunnie się to wszystko złożyło, ale nikt widocznie nie przewidział, że Lublin to Dublin będzie się cieszyło aż takim wzięciem. Na szczęście, gdy Ziemek wszedł do lokalu, czekała na niego ostatnia szklanka piwa i całe szczęście, bo mógł go spróbować pierwszy raz w finalnej wersji (mówił, że wcześniej próbował go tylko tuż po fermentacji). Z tłumu padały pytania czy nie przywiózł ze sobą jeszcze jednej beczki w bagażniku, po czym wszyscy zaczęli chórem krzyczeć „Gdzie jest beczka!!!” 😀 Następnie Mistrz wygłosił krótkie przemówienie (między innymi mówił o tym, że nazwę piwa wymyślili Irlandczycy oraz o tym, że to w Lublinie miała swój początek Pinta, za sprawą pierwszej warki grodziskiego w browarze Grodzka 15), po czym impreza toczyła się dalej.

q3

Ogólnie wyszło bardzo dobrze, poza tą małą wpadką, gdy piwo się skończyło. 😀 Atmosfera była fajna i chyba wszyscy dobrze się bawili. Ja musiałem oszczędzać siły przed spotkaniem piwowarów domowych zaplanowanym na następny dzień, także wróciłem do domu nieco wcześniej, ale większość gości została do samego końca. Świetna impreza! Oby było więcej takich premier w Lublinie. 🙂

q5

Autorem zdjęć jest Łukasz Dudkowski.